Wiele osób z naszego zboru lubi wypoczynek na łonie przyrody, dlatego rokrocznie organizujemy różne wycieczki. Oprócz rajdów rowerowych chętnie bierzemy udział w spływach kajakowych. W czerwcu b.r. grupa osób z naszego zboru uczestniczyła w spływie kajakowym Czarną Hańczą. Dołączyły do nas też osoby z Warszawy i Białowieży. Organizatorem wyprawy był brat Marek Żuk, który zaplanował miejsce spływu, zamówił kajaki i pomógł nam dotrzeć na start.
Wyruszyliśmy wcześnie rano, ponieważ rzeka Czarna Hańcza znajduje się na Mazurach około 100 km od Białegostoku. O 9.00 rano spotkaliśmy się w umówionym miejscu niedaleko Augustowa, by dalej wspólnie dotrzeć na spływ. Na wodę zwodowano kilkanaście kajaków. Rozpoczęło się wiosłowanie.
W niektórych miejscach rzeka miała bardzo wartki nurt i musieliśmy uważać, by nie wpaść do wody. Przeszkodą były również liczne gałęzie, konary i leżące w wodzie drzewa. Płynęliśmy w rezerwacie przyrody. Nie wolno tam usuwać żadnych przeszkód, tylko je omijać. Stanowi to dodatkową trudność w wiosłowaniu. Muszę przyznać, że mamy niezłą kondycję i umiejętności. Dzięki Bogu nikomu nic złego się nie stało. Rzeka Czarna Hańcza jest bardzo kręta i wartka. Leży pośród pięknych terenów, które mogliśmy podziwiać. W połowie „drogi” zrobiliśmy wspólny piknik i ognisko z kiełbaskami. Nabraliśmy sił, by pokonać kolejne kilometry „trasy”. Podczas postoju pastor Marcin Górnicki podzielił się z nami krótką refleksją biblijną.
Przepłynęliśmy około 20 kilometrów. Na koniec spływu przeprawiliśmy się przez śluzę rzeczną. Mimo fizycznego zmęczenia, czuliśmy radość i odpoczęliśmy duchowo. Mogliśmy cieszyć się wspaniałą pogodą, pięknem Bożego stworzenia i sobą nawzajem. Myślę, że w przyszłości będziemy kontynuować takie zborowe wyprawy. Są one dobrą okazją nie tylko do uprawiania sportu i utrzymywania kondycji fizycznej, ale też do budowania wzajemnych relacji i przyjaźni.