Zapłodnienie in vitro: czy dopuszczalna alternatywa?
Autor: Mateusz Wichary

Co to jest?
Sam termin in vitro (łac. w szkle) oznacza odtwarzanie w laboratorium reakcji chemicznych (zwłaszcza syntezy złożonych związków organicznych) normalnie zachodzących w komórkach organizmów lub pracę z żywymi komórkami, wyizolowanymi z organizmu macierzystego i umieszczonymi w warunkach laboratoryjnych umożliwiających podtrzymywanie ich życia. Natomiast zapłodnienie in vitro jest jedną z technik leczenia niepłodności. W Polsce fachowo nazywa się je rozrodem wspomaganym, a popularna nazwa to zapłodnienie z probówki. Zapłodnienie in vitro to zespół procedur medycznych, które prowadzą do uzyskania komórek płciowych żeńskich (jajeczek z jajników) i męskich (plemników) i do zapłodnienia komórki żeńskiej przez męską pozaustrojowo, czyli poza organizmem kobiety. Po zapłodnieniu i uzyskaniu zarodków sprawdza się ich jakość i w odpowiednim stadium rozwoju przenosi się je do macicy, tak by mogły się tam zagnieździć. Jednorazowo przenosi się zwykle dwa-trzy zarodki. Jeśli po zapłodnieniu uzyskano większą liczbę zarodków, zamraża się je. Zwykle za pierwszym razem nie udaje się uzyskać ciąży, wówczas do następnych zabiegów wykorzystuje się właśnie te zamrożone zarodki. Zapłodnienie in vitro przeprowadza się najczęściej wówczas, gdy para wyczerpała inne możliwości leczenia niepłodności.2

Jak to się dzieje?
Zapłodnienie in vitro oznacza, że plemniki i komórka jajowa partnerów zostały umieszczone razem na płytce laboratoryjnej, gdzie dochodzi do zapłodnienia. Jest to najczęściej stosowana technika wspomagająca płodność. Najlepszymi kandydatkami do tego zabiegu są kobiety z uszkodzonymi jajowodami (zapłodnienie poza ustrojem -in vitro – zastępuje jajowód i spełnia jego funkcję). Dla uzyskania komórek jajowych stymuluje się jajniki podając leki zwiększające ilość wzrastających pęcherzyków, tak, że w jednym cyklu można pobrać z jajnika kilka dojrzałych komórek jajowych. Są one pobierane podczas laparoskopii albo częściej przez nakłucie cienką igłą sklepienia pochwy pod kontrolą USG. Po nakłuciu pęcherzyków aspiruje się płyn pęcherzykowy i zawarte w nim komórki, które z kolei odszukuje się w płynie pod mikroskopem.
Nasienie pozyskuje się z reguły po 48- godzinnej abstynencji płciowej, w dniu pobierania komórek jajowych. Komórki jajowe i plemniki są umieszczone w specjalnym medium hodowlanym na płytkach z zagłębieniami i pod przykryciem pozostawione na 48 godzin w cieplarce. Po kilkunastu godzinach komórki jajowe zostają zapłodnione. Powstały zarodek po 2-3 dniach hodowli i ocenie morfologicznej w mikroskopie wprowadza się do macicy. Z chwilą gdy zarodek osiągnie postać czterech, ośmiu, albo szesnastu komórek (blastomerów), wówczas zostaje przeniesiony do narządów rodnych kobiety. Większość ośrodków wszczepia trzy do czterech zarodków za jednym razem, a pozostałe mogą zostać zamrożone na później. Obecnie dla zmniejszenia ryzyka urodzenia więcej niż jednego dziecka wprowadza się do macicy określoną liczbę zarodków w oparciu o wiek kobiety. Jedno z ostatnich badań dowodzi, że wszczepienie tylko dwóch zarodków ma takie same szanse powodzenia, a mniejsze ryzyko ciąży mnogiej niż w przypadku 3 czy 4 zarodków.
W czasie dwóch tygodni okazuje się, czy zabieg się udał. Przez około 2 tygodnie po zabiegu zaleca się spokojny tryb życia, unikanie gorących kąpieli i przyjmowanie większej ilości płynów. Odsetek powodzenia sztucznego zapłodnienia w ciągu dwóch pierwszych cykli jest mniej więcej równy i wynosi około 20% a, następnie nieznacznie spada podczas trzeciego cyklu i znacząco spada po czwartej próbie.
Pierwsza udana próba tej techniki zapłodnienia to Louise Brown, która przyszła na świat w 1978r. Od tego czasu więcej niż 100.000 dzieci urodziło się przy użyciu tej metody. Ogólnie, odsetek powodzenia przy stosowaniu techniki zapłodnienia in vitro jest niższy wśród starszych kobiet po 36 roku życia, w przypadkach ze znacznie zmniejszoną płodnością partnera, z niewyjaśnioną przyczyną niepłodności, przy wadach budowy macicy i wśród palaczek papierosów. Wiek kobiety wydaje się jednak czynnikiem najważniejszym. Dlaczego jednak w ogóle powstała taka forma zapłodnienia?
Niepłodność i jej przyczyny
Niepłodność, to wg definicji i norm Światowej Organizacji Zdrowia, brak możliwości poczęcia dziecka przez parę nie stosującą antykoncepcji po 12 miesięcznym okresie regularnego współżycia płciowego. Innymi słowy: niepłodność to sytuacja, gdy para chcąca mieć dzieci (bo przecież taka intencja łączy się tutaj z niestosowaniem antykoncepcji), pomimo rocznych prób, nie może zrealizować swego pragnienia.
Jest to definicja opisowa zjawiska – czyli taka, która nie definiuje przyczyn, ale opisuje skutki, rozpoznawane społecznie. Dlatego ŚOZ uznaje niepłodność za chorobę społeczną. Obecnie uznaje się, że problem dotyczy ok. 16% par – to wskaźnik bardzo wysoki. Oznacza to, że statystycznie 1 na 6 par – również w naszych zborach – ma problem z niepłodnością.
Warto poznać najważniejsze przyczyny niepłodności. Oto one:
Późne decyzje o macierzyństwie: Mówiąc krótko, po 31 roku życia trudniej zachodzi się w ciążę niż we wcześniejszym okresie . Wynika to z faktu, że wiek kobiety, a raczej dokładniej wiek jej jajeczek, odgrywa zasadniczą rolę w płodności. Odsetek zamężnych kobiet, które są niepłodne, wynosi w grupie wiekowej miedzy 20 a 29 rokiem życia 8%, zwiększa się następnie do 15% w wieku 30-34 lat, do 22% w wieku 35-39 lat i do 29% miedzy 40 a 44 rokiem życia. Ten spadek płodności wraz z wiekiem jest wynikiem wzrostu uszkodzeń chromosomalnych w komórkach jajowych.
Waga i intensywne ćwiczenia. Nadmierna lub za niska waga ciała przyczynia się do zaburzeń płodności. Kobiety z zaburzeniami apetytu, takimi jak anoreksja (jadłowstręt psychiczny), czy bulimia (napady żarłoczności z następowym zwracaniem pokarmów), albo kobiety poddające się skrajnie niskokalorycznej diecie są bardziej narażone na zaburzenia płodności szczególnie, jeśli mają równocześnie zaburzenia miesiączkowania. Wegetarianki mogą również mieć problemy, jeżeli brakuje im ważnych składników odżywczych, jak witamina B12, cynk, żelazo czy kwas foliowy. W końcu, na równowagę hormonalną kobiety także ma wpływ intensywny wysiłek fizyczny. Zawodniczki biorące udział w maratonach, tancerki oraz inne kobiety, które ćwiczą fizycznie bardzo intensywnie powinny się liczyć z problemami w tej sferze.
Styl życia. Kobiety, które palą jedną albo więcej paczek papierosów dziennie oraz te, które rozpoczęły palenie przed ukończeniem 18-ego roku życia znajdują się w grupie ryzyka niepłodności. Potwierdzono również związek pomiędzy spożyciem kofeiny a niepłodnością. Nawet spożycie alkoholu na poziomie już ok. pięciu drinków tygodniowo może zaburzać płodność oraz wywierać szkodliwy wpływ na rozwijający się płód. W końcu seksualne zachowania, takie jak stosunki płciowe z wieloma partnerami, odbywanie stosunków podczas krwawienia miesięcznego prowadzą do wzrostu ryzyka zakażenia mikroorganizmami przenoszonymi drogą płciową, co może ostatecznie prowadzić do niepłodności lub ryzyka ciąży pozamacicznej.
Czynniki zawodowe i środowiskowe. Zawód kobiety może mieć wpływ na jej płodność, szczególnie, jeśli jest ona narażona na działanie wysokich dawek związków chemicznych, substancji toksycznych, wysokich temperatur czy ciągłego stresu.
Depresje. Niektóre badania wykazują, ze około 15 do 25% kobiet zachodzi w ciążę w ciągu czterech miesięcy od momentu, kiedy zwróciły się o pomoc do lekarza, zanim jeszcze zostało rozpoczęte bardziej zdecydowane leczenie, co sugeruje, ze stres albo inne psychologiczne czynniki odegrały swoja rolę w problemie niepłodności. Wśród kobiet, które próbują zajść w ciążę, depresja jest bardzo powszechna.
Podsumowując: niepłodność jest spowodowana i wkomponowana w zwykłe „wkręcenie się” w styl życia promowany i wymagany w obecnym czasie w obszarze naszej cywilizacji. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by zaobserwować, że odkładanie decyzji o macierzyństwie wynika m.in. z konieczności zrobienia studiów, poświęcania czasu na ciągłe podnoszenie kwalifikacji czy postawienia najpierw na zrobienie kariery. Ciągłe głodówki i diety wynikają z wielkiej presji społecznej na idealny wygląd. Stres łączy się obecnie z przeciętną pracą w okresie „dorabiania się” – gdy trzeba jakoś związać koniec z końcem, podejmując różne dodatkowe prace, przyzwyczaić się do ciągłego spłacania kredytów, itp. Palenie i picie stają się popularnym wentylem bezpieczeństwa; podobnie pozbawione zobowiązań zachowania seksualne, które powołują upragnione rozprężenie i relaks.
Wszystko układa się w logiczną całość, prawda? Ale czy to jest Boża logika? Jestem przekonany, że nie. Ef 2:1-3 uczy nas, że animatorem mody „tego wieku”, czy „tego świata” jest szatan. A to między innymi oznacza, że wymusza on, przez tworzenie pewnych społecznych, nawet i tych powszechnych, mechanizmów, którym ciężko się nie poddać, takie a nie inne, wcale nie podobające się Bogu zachowania – jak np. traktowanie seksu, narkotyków, spontanicznego wydawania pieniędzy, alkoholu jako uzasadnionej przez ciągły stres i ciągła pogoń – jako wentyl bezpieczeństwa, sposób na ucieczkę, relaks, przerwę czy szybką gratyfikację samego siebie. Przyzwyczailiśmy się, że jako chrześcijanie w stylu życia się zbytnio nie odróżniamy od innych ludzi: powielamy ten sam model życia, dodając do tego kościół i osobiste życie duchowe. I chciałoby się dodać: stroniąc od tych wentylów bezpieczeństwa, o których wspomniałem.
Problem tylko w tym, że przyczyny mają swoje skutki. Jeśli pozwalamy wodzie kapać, to nie dziwmy się, że żłobi skałę. Tryb w maszynie nie ma zbyt wiele do gadania. Jeśli powielamy ten sam model życia, to będzie nam naprawdę trudno, jeśli w ogóle będzie to możliwe, uchronić się od skutków, jakie ono ze sobą niesie. Stąd jestem przekonany, że obecnie jest czas dla kościoła, aby poważnie zastanowić się nad kształtowaniem alternatywnych modeli życia; że bez nich ostatecznie mało czym będziemy się różnić od świata, a przede wszystkim nie będziemy żadnym wyzwaniem czy prawdziwą, wyraźną alternatywą.
Tak czy inaczej: takie właśnie przyczyny stoją za niepłodnością. Oznacza to, że niepłodność nie jest zjawiskiem nieodwracalnym. Zmieniając styl życia, uspokajając je, likwidując czy ograniczając możliwe przyczyny niepłodności, większości par – w naturalny sposób – udaje się doprowadzić do zapłodnienia. Jednak istnieje zawsze odsetek par, które albo nie mają dość cierpliwości, albo wiary, albo ochoty na te wszystkie zmiany albo dla jeszcze innych przyczyn nie widzą innego rozwiązania – i decydują się na metodę zapłodnienia in vitro. Musimy sobie uświadomić, że niedługo, o ile nie już teraz właśnie, stać będzie i przed kościołem pytanie, o to jak odnieść się do tej metody odpowiedzi na niepłodność. Aby móc odpowiednio odnieść się do tego zjawiska, zastanówmy się nad nim uwzględniając ważne z perspektywy Bożego Słowa jego aspekty.

Skutki uboczne
Wydaje mi się, że dla właściwej oceny tego zjawiska konieczne jest zwrócenie uwagi na następujące fakty:
Po pierwsze, w przypadku sztucznego zapłodnienia „in vitro” przygotowuje się większą ilość komórek jajowych; pragnie się w ten sposób zmniejszyć ryzyko niepowodzenia całego przedsięwzięcia. Ogólna skuteczność techniki jest bardzo niska. Ów wskaźnik 20% jest najwyższym z przyjmowanych w nauce.4 Oznacza to w praktyce, że średnio, przy założeniu maksymalnej skuteczności sztucznego zapłodnienia „in vitro”, osiemdziesięcioro dzieci na sto ginie.
Po drugie, istnieje duże ryzyko anomalii płodu.
Po trzecie, wzrasta istotnie ryzyko ciąż pozamacicznych. Ryzyko wystąpienia tego rodzaju ciąży w technice przenoszenia embrionów z probówki do narządów rodnych kobiety zwiększa się trzykrotnie.
Po czwarte, pojawiają się bardzo często ciąże mnogie. W przypadku zastosowania techniki in vitro ilość ciąż mnogich wzrasta od 4 do 22 proc. Samo w sobie nie jest to problemem; problemem jest fakt, iż pojawienie się ciąży mnogiej traktowane jest przez niektórych lekarzy jako wskazanie do przeprowadzenia tak zwanej „redukcji embrionalnej”, czyli aborcji selekcyjnej. Lekarze po prostu zabijają niechciane embriony, zgodnie z oczekiwaniem przyszłych rodziców, którzy przecież „zamawiali” jednego potomka, a nie dwóch, trzech, czy czterech.
Po piąte, technika ta szkodliwie wpływa na organizm matki. „P. Connor wymienia następstwa zdrowotne związane z indukowaniem nadowulacji oraz z pobieraniem komórek jajowych. Odnośnie do tych pierwszych wymienia: występowanie cyst, problemy z koagulacją (tromboembolizm), ciążę trzonową (molar pregnancy), zawał serca mięśniowego i rak jajnika. Odnośnie do tych drugich autorka wymienia powikłania związane z laparoskopią przeprowadzaną w anastezji generalnej (wysokie ryzyko zejścia śmiertelnego, zawał serca mięśniowego, krwotoki, przebicie jelita) oraz z ultrasonograficznym pobieraniem komórek jajowych (krwotoki, zejścia śmiertelne).”5

Pytania
Pierwsze, podstawowe pytanie brzmi: czy zygota (zarodek) jest człowiekiem? Odpowiedź twierdzącą, z dość obszernym uzasadnieniem, zamieściłem w pierwszym artykule o bioetyce. Jeśli tak, to odpowiedź na pytanie, które – w świetle obecnej sytuacji jest jak najbardziej zasadne – mianowicie: czy mamy prawo tworzyć warunki, w których wiemy, że 80% zarodków (zygot) umrze? wydaje się prosta: nie, nie mamy takiego prawa.
Nie chcę tu wcale powiedzieć, że zapłodnienie in vitro jest złe samo w sobie, jako pozaustrojowa forma zapłodnienia. Ale choć cel jest dobry, pamiętajmy, że dla Boga ważne jest również to, jak do niego dochodzimy. Np. Bóg chce, abyśmy wiedli „ciche i spokojne życie” – ale nie wszelkim kosztem, idąc do tego dobrego celu po trupach – przeciwnie: chce, abyśmy je również wiedli „we wszelkiej pobożności i uczciwości” – czyli (między innymi) nie wolno nam poświęcić dla tego celu uczciwości. (1Tm 2:2).
Dlatego chcę powiedzieć i mówię, że choć samo w sobie zapłodnienie in vitro nie implikuje śmierci kogokolwiek, i jako takie nie może być interpretowane jako coś złego, to jednak ze względu na obecny stan proponowanych metod, które do niego prowadzą, owszem, implikuje. Czyli: stosowanie metody in vitro dziś, ze względu na to, że kosztem uzyskania upragnionego potomka jest śmierć kilku innych przy okazji – jest dla ludzi wierzących grzechem takim samym jak aborcja. Obecne metody zapłodnienia in vitro oznaczają bowiem śmierć 80% powstających w jej toku zarodków ludzkich, a więc po prostu – ludzi, istot dokładnie takich jak my, nas, w naszym najwcześniejszym stadium rozwojowym.
Aby to sobie jasno przedstawić, wyobraźmy sobie, że ktoś nam proponuje uzyskanie upragnionego dziecka. Bardzo się z tego cieszymy i pytamy, co się z tym wiąże. Otóż, mówi on, abyśmy mogli mieć jedno żywe, musimy mieć piątkę, z których cztery zostaną zabite. Czy mamy prawo do zapłacenia tak wysokiej ceny za posiadanie tego jednego dziecka? Więcej – czy mamy prawo uczynić to w pełnej świadomości Bożej akceptacji dla naszego postępowania? Nie wolno nam skazywać niewinnych ludzi na śmierć, dla dobra kogoś innego. Nie wolno nam dysponować życiem (oprócz własnego) innych ludzi. Nie mamy do tego prawa.
Ale to nie wszystkie możliwe pytania. Kolejne są następujące: Czy mamy prawo powoływać życie, o którym wiemy, że istnieje większe niż normalnie prawdopodobieństwo upośledzenia? Znów, może nam pomóc tu obraz: czy dopuścilibyśmy do zapłodnienia wiedząc, że ze względu na chorobę, którą właśnie przechodzimy, życie, które może powstać, jest zagrożone poważnymi powikłaniami i wadami?
Czy mamy prawo chcieć dziecka za wszelką cenę? Przez „wszelką” rozumiem tu nie wszelkie możliwe działania, wydawanie wszelkich pieniędzy, które są dla mnie dostępne, ale dosłownie wszelkie możliwe – łącznie z tymi, które Bogu się nie podobają? Oczywiście nie. Przypomina tu się Doktor Faust, który pragnąc mądrości – skądinąd wartości Bogu się podobającej – nie chciał zatrzymać się w obszarze wiedzy dla niego wyznaczonym i oddał duszę diabłu po to, by sięgnąć do wiedzy, której sam, w zgodzie z Bogiem, uzyskać nie mógł. Cel nie uświęca środków. Cel, jakkolwiek szczytny, nie usprawiedliwia wszelkich możliwych sposobów, którymi można go osiągnąć. Człowiek wierzący Bogu musi się ostatecznie zgodzić z ograniczeniami, które On na niego nakłada. I pokornie je przyjąć jako Bożą wolę, bez względu na własne pragnienia i cele. To Jego, a nie nasza wola ma się dziać na ziemi, tak jak dzieje się w niebie.
W końcu: czy dziecko ma prawo do zwykłej ciąży – „poczęcia na sposób ludzki”? Dużo zależy od tego, co konkretnie rozumiemy pod słowem „prawo”. Możemy rozumieć je jako „powinno, ze względu na dobry wpływ na nie” – w tym sensie dziecko „ma prawo” do „poczęcia na sposób ludzki” tak samo jak prawo do ciekawych książek, długich spacerów z rodzicami, wychowania, wakacji na wsi, własnego pokoju, discmana, itp. Ale wiemy, że większość z nas tego wszystkiego nie miała, a jednak nie uważamy, że nasi rodzice postąpili niewłaściwie powołując nas na świat. Mówiąc inaczej: choć dobrze by było, by dzieci miały wszystko to, co mogłyby mieć, to przecież fakt, iż tego wszystkiego nie możemy im zapewnić, nie powinien nas odstręczać od decyzji o macierzyństwie. Raczej: powinniśmy się zastanowić, nad tym, czego wymaga od nas Bóg – czy potrafimy, jesteśmy w stanie, wychowywać je „dla Pana” – gdyż taki jako rodzice otrzymaliśmy nakaz i z tego, a nie z zapewnienia ww. będziemy zdawać przed Nim sprawę (Ef 6:4). Czyli: choć oczywiście lepiej byłoby, żeby nie było chorób i niepłodności, i lepiej byłoby, by nie było potrzeby sięgania po metodę in vitro, wydaje się, że samo to, iż dziecko nasze nie poczęłoby się w zwykły sposób, nie powinno wpływać na zrezygnowanie z tej metody.

Rozwiązanie
Co więc powinna robić wierząca para, która ma problem z niepłodnością? Zanim podzielę się kilkoma wskazówkami, rozpocznę od tego, że sam (z żoną oczywiście) musiałem czekać kilka lat na narodzenie potomka. I wiem, jakie myśli się pojawiają.
Po pierwsze więc, zastanówmy się, jak i po co żyjemy. Może przez niepłodność Bóg nam pokazuje: zatrzymajcie się! Gdzie się tak spieszycie? Do czego? Po co żyjecie? Jestem przekonany, że Bóg w wielu przypadkach wykorzystuje niepłodność do zmuszenia nas – niedojrzałych, zagonionych, i płytkich – do zmiany życia tak, byśmy mieli więcej czasu dla Niego i dla bliskich. Tak, to może oznaczać zmniejszenie standardu życia; niewygodne cięcia. A kto powiedział, że nie? Wszystko, co dobre, ma swoją cenę. Również macierzyństwo. Może przez niepłodność Bóg pokazuje nam, że nie wszystko możemy mieć razem? Ze trzeba w życiu dokonywać wyborów, które kosztują? To dzieci myślą, że jak dorosną będą i piosenkarką i aktorką i lekarką czy też, w wersji chłopięcej, i lotnikiem i czołgistą i informatykiem. Człowiek dojrzały rozumie, że musi wybrać – czyli decydować się na coś raczej, niż na coś innego; mieć jedno zamiast drugiego; być lekarzem i już niestety nie piosenkarką; informatykiem zamiast czołgistą.
Po drugie, bądźmy „wytrwali w nadziei” (1Tes 1:3), czyli cierpliwi w wierze. Bóg otwiera i zamyka łona. Sprawia, że „niepłodna ma dom, jest matka cieszącą się dziećmi” (Ps 113:9). Różnorodne doświadczenia, które nas zasmucają mają jeden dobry cel: „ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (1P 1:6-7). Innymi słowy: chodzi o to, abyśmy przez nasze posłuszeństwo, cierpliwość, ufność, przysparzali chwały naszemu Zbawicielowi. Nasza wiara bowiem, która kształtuje się w takich doświadczeniach, będzie Jemu przynosić chwałę, cześć i sławę, kiedy powróci.
Wiara, która nie czeka, nie jest wiarą. Wiara, która nie prosi, nie woła, nie wzywa pomocy, nie ufa, nie jest wiarą. „Wzywaj mnie w dniu niedoli, wybawię cię, a ty mnie uwielbisz!” (Ps 50:15). A to wszystko dzieje się w czasie. Czasie, nad którym nie my mamy kontrolę, ale Ten, który – nawet gdy tego nie rozumiemy – sprawuje mądrze „wszystko według zamysłu woli swojej” (Ef 1:11).
Po trzecie, korzystajmy z wszystkich możliwych podobających się Bogu zdobyczy medycyny. Pańska jest ziemia i wszystko, co ją napełnia – w tym i medycyna. Co oznacza, że wolno nam z tego wszystkiego korzystać, będąc jednak w tym posłusznym Temu, do którego należy cały świat, i przed którym cały świat musi zdać sprawę.

Przypisy:
1 W opracowaniu definicji zapłodnienia in vitro oraz jego przyczyn oparłem się o pracę dr n. med. Piotr Micińskiego, ze strony www.mediweb.pl/womens.
2 Często zapłodnienie in vitro występuje wraz z innymi technikami leczenia niepłodności: owe techniki wspomagające płodność, tzw. metody wspomaganego rozrodu (ART- Assisted Reproductive Technics) to zabiegi, które polegają na pobraniu jajeczek, a następnie ich połączeniu z plemnikami poza ustrojem kobiety i wprowadzeniu zarodka do macicy. Inne, prócz zapłodnienia in vitro metody to dojajowodowe przeniesienie gamet (gamete intrafallopian transfer, GIFT), dojajowodowe przeniesienie zygoty (zygote intrafallopian transfer, ZIFT) oraz dokomórkowe wstrzyknięcie plemnika (intra-cytoplasmic sperm injection, ICSI).
3 Wiadomości w tym paragrafie i w dużej mierze w paragrsafie „Skutki uboczne” pochodzą z artykułu Artura J. Katolo „Sztuczne zapłodnienie in vitro dobrem – dla kogo?”, www.kosciol.pl .
4 „ Dla przykładu M. Vidal podaje liczbę 20 proc., P. Crosignani – 10-15 proc., M. Vignali – 12, 5 proc., A. Spagnolo – 10-13 proc., P. Connor – 10 proc. Podane liczby oznaczają ilość dzieci jaka przychodzi na świat w wyniku zastosowania sztucznego zapłodnienia „in vitro”.” Tamże.
5 Tamże.

Mateusz Wichary

© 2020 KChB Zbór w Białymstoku | Realizacja: KChB Białystok |

niektóre zdjęcia pochodzą z serwisu rawpixel.com

Znajdź nas na: